Czasy kryzysu przyszły do nas bardzo niespodziewanie. Ich szczególna kumulacja dotyczyła sektora bankowego. Jest to o tyle przykra sprawa dla zwykłych śmiertelników, że spora ich część jest właśnie w nim zatrudniona. Co więcej, to właśnie sektor bankowy często pomagał w spełnieniu marzeń o własnym mieszkaniu, czy nowym samochodzie. Aby zapobiegać takim sytuacjom powstało coś, co nazywa się rekomendacja kredytowa.
Kryzys dotykający nas dzisiaj przyszedł bardzo niespodziewanie. Wszystko zaczęło się od kilku spektakularnych upadków instytucji finansowych w Stanach Zjednoczonych. Powodem w sporej mierze były nietrafione inwestycje oraz zadłużenie i niewydolność w jego spłacaniu. Fala plajt nie zakończyła się jednak na Ameryce, a niezwykle szybko przeniosła także i na Stary Kontynent oraz inne części świata.
W pierwszej kolejności kryzys dotyczył głównie sektora bankowego. Oczywiście nie jest to taki drobiazg, bowiem ten nie tylko skupia pod swoimi skrzydłami ogromną ilość pracowników, ale także pośrednio staje się fundatorem wielu inwestycji. W czasach kryzysu nie tylko niemalże ucięte zostały kredyty dla osób fizycznych, ale także i przedsiębiorstw. W ten sposób skutki ciężkiej sytuacji odczuł każdy obywatel.
Każdy z analityków rynku światowego zdaje sobie sprawę, że skutki kryzysu są długofalowe i odczuwalne będą jeszcze przez wiele lat. Z racji na tak wielkie pole rażenia, w dobie wychodzenia z problemów, zaczęto zastanawiać się nad rozwiązaniami poprawiającymi bezpieczeństwo sektora bankowego na przyszłość. Na polską technikę wpadła Komisja Nadzoru Finansowego. Jej pomysł bardzo szybko okrzyknięto rekomendacją kredytową lub tzw. rekomendacją T.
Rekomendacja kredytowa jest niczym innym, niż zbiorem nowych zasad. Banki działające w Polsce będą się musiały do nich dostosować tak, aby zapewnić sobie i klientom większy poziom stabilności. Jednymi z podstawowych założeń rekomendacji T jest ujednolicenie obliczania zdolności kredytowej oraz żądanie wkładu finansowego w przypadku kredytów hipotecznych.